18-letnia aspirująca poetka Zuzanna M. wraz ze swoim chłopakiem zabiła jego rodziców. Małżeństwo N. najprawdopodobniej nie akceptowało związku syna. Zdaniem Jana Gołębiowskiego, psychologa kryminalnego młodzi mogli chcieć dać się złapać. – Być może liczyli na to, że będą robić karierę niczym bohaterowie “Urodzonych morderców” Olivera Stone’a – mówi. A może sytuacja wymknęła się spod kontroli? – Może najpierw fantazjowali, był to rodzaj gry, chcieli siebie “wkręcić” nawzajem, że zabiją rodziców, tak jak nieraz nastolatkowie bawią się w ucieczki z domu, aż przekroczyli granicę – zastanawia się.
Najwięcej ciężkich przestępstw, w tym też tych z użyciem przemocy, popełniają mężczyźni, dlatego kiedy zbrodni dopuszczają się kobiety natychmiast skupia to uwagę mediów. Kobieta jako sprawczyni potwornej zbrodni – taki obraz nam psychologicznie “nie pasuje”. Historia kryminologii dowodzi jednak, że zdarzają się kobiety-potwory, jak ostatnio matka Madzi z Sosnowca czy wcześniej Monika Szymańska, która w czerwcu 1997 r. kierowała bandą odpowiedzialną za bestialskie zabicie 19-letniego maturzysty Tomka Jaworskiego – wskazuje w rozmowie z WP Jan Gołębiowski, psycholog policyjny. Zdaniem biegłego sądowego, wykładowcy Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, autora licznych publikacji na temat profilowania nieznanych sprawców przestępstw niezdrowe zainteresowanie mediów zabójczyniami wywołuje rodzaj sprzężenia zwrotnego, przyczyniając się do wzrostu przestępstw popełnianych przez kobiety.
“Zbrodnia nie ma twarzy kobiety – taki obraz medialny jest skrzywiony”
Z psychologiem zgadza się Katarzyna Bonda, pisarka, autorka książki “Polskie morderczynie”. W rozmowie z WP tłumaczyła, że zabójstwa nagłaśniane w mediach w ostatnim czasie to w większości dzieło kobiet, ale ten obraz medialny jest skrzywiony, nie oddaje rzeczywistości. – Agresja nie leży w naturze kobiet, są one sprawczyniami tylko 2 proc. najcięższych przestępstw. Media zachłystują się tymi przypadkami, bo traktują je jako odchylenie od normy, coś szczególnie szokującego, mamy większą skłonność do piętnowania kobiet, bo stereotypowo kobieta winna chronić rodzinne ognisko, być łagodną, bierną, uległą – mówiła. Prawdą jest też jednak, że skłonność kobiet do zbrodni jest dziś większa niż dawniej. – Wynika to z faktu, że zmienia się ich pozycja w życiu społecznym, coraz więcej jest kobiet silnych, androgynicznych, o cechach psychopatycznych (co nie oznacza, że są złe, po prostu są przedsiębiorcze, dominujące). Kobiety są coraz bardziej śmiałe, zajmują kierownicze stanowiska, zakładają własne firmy, przejmują władzę w rodzinie. Mężczyźni są z kolei coraz słabsi, w pracy taka rywalizacja jest w porządku, ale w relacjach damsko-męskich skutki mogą być znacznie poważniejsze – mówiła.
Odnosząc się do informacji śledczych, że dziewczyna bez emocji opowiedziała im krok po kroku jak przebiegała zbrodnia – to jak przygotowali się do popełnienia morderstwa, w jaki sposób zadawali ciosy nożami oraz to, że w jej głosie nie było skruchy, wręcz przeciwnie – okazywała satysfakcję, Gołębiowski zwraca uwagę, że do tego, co mówią sprawcy po zatrzymaniu, należy podchodzić z dystansem. – Pytanie, jakiej reakcji należałoby się spodziewać, czy tego, że będzie płakała, lamentowała? Znamy sprawców, którzy odczuwają emocje pozytywne, chwalą się swoim czynem. Być może opowiadała bez współczucia czy skruchy, ale to mógł być objaw mechanizmu, który w psychologii nazywamy dysocjacyjnym, takiego odcięcia, zdystansowania się, odrealnienia, jakby sprawca był za szybą. To mógł być przejaw szoku po zatrzymaniu – stwierdza.
– Dziewczyna zajmowała się poezją, jest więc z natury ekspresyjna, opisywała swoje stany wewnętrzne, przelewała je na papier i publikowała, także w mediach internetowych o zasięgu globalnym. Dlatego takie chłodne opowiadanie trochę do niej nie pasuje, ale została zatrzymana, sprawa jest bardzo poważna, grozi jej dożywocie, na pewno zdaje sobie z tego sprawę, może być w szoku – komentuje psycholog policyjny.
Wątpliwości eksperta budzą też opowieści zatrzymanych o skrupulatnym planowaniu zbrodni. – Zuzanna M. pozowała na intelektualistkę, oboje nastolatkowie mieli zdolności intelektualne, żeby lepiej to morderstwo zorganizować, bardziej kalkulatywnie: wyrobić sobie alibi, zatrzeć ślady, np. podpalić dom, żeby opóźnić znalezienie zwłok, albo upozorować napad rabunkowy, byle nie dać się złapać, jeśli rzeczywiście wcześniej powzięli zamiar o morderstwie. Tutaj nic takiego nie miało miejsca, drzwi domu zostawili otwarte, ściany były umazane krwią…
Sprawa była tak ewidentna, że nastolatków zatrzymano w ciągu kilkunastu godzin. Ich zachowanie było bardzo niedojrzałe, co pasuje do tej kategorii wiekowej – wskazuje.
Myśleli, że będą jak bohaterowie z “Urodzonych morderców”?
Gołębiowski zastanawia się, czy młodzi nie chcieli przypadkiem dać się złapać. – Być może liczyli na to, że zrobią karierę niczym bohaterowie “Urodzonych morderców” Olivera Stone’a – mówi. A może sytuacja wymknęła się spod kontroli? – Może najpierw fantazjowali, był to rodzaj gry, chcieli siebie wkręcić nawzajem, że zabiją rodziców, tak jak nieraz nastolatkowie bawią się w ucieczki z domu, aż przekroczyli granicę – dodaje.
Rozmówca WP nie wyklucza, że młodzi mogli być pod wpływem substancji odurzających. – Ludzie różnie reagują na tego rodzaju środki, poczynając od alkoholu, a kończąc na dopalaczach. Jeden pójdzie spać, a drugiego nosi. To czynnik, który należy uwzględnić, bo po zażyciu zatraca się możliwość samokontroli – stwierdza. Na razie nic nie wskazuje na to, by nastolatkowie działali pod wpływem ciężkich narkotyków. Przyznali, że przed zabójstwem wypalili jedynie jointa.
Bonda zwracała z kolei uwagę, że ten, kto zabija nie jest twardzielem, przeciwnie – jest słaby. – Kobietę, która dopuszcza się tak makabrycznego mordu, ktoś kiedyś bardzo skrzywdził, złamał, więc stworzyła sobie rodzaj zbroi, która ma ją chronić przed światem. Wydaje się zdolna do wszystkiego, bo jej odczuwanie jest inne niż normalnego człowieka. Kobiety-zabójczynie to najczęściej typy androgyniczne, męskie, ale ten zespół cech bierze się w ich wypadku z przeżytej traumy. One wcale nie są choleryczkami, nie są agresywne werbalnie, to raczej flegmatyczki. Bardzo długo tłumią w sobie emocje, aż następuje wybuch, bunt, jak z czajnika spada gwizdek, kiedy woda się zagotuje, bo para musi znaleźć ujście. Musiały być wcześniej bardzo długo ofiarami – męża, ojca, otoczenia – opowiadała w rozmowie z Wirtualną Polską.
Zwróciła też uwagę, że trafienie do aresztu to wielki cios dla osadzonych. – Niektóre załamują się, próbują się targnąć na swoje życie, często nieudolnie, to próba zwrócenia na siebie uwagi, na zasadzie: zobaczcie, jaka jestem biedna, pomóżcie mi – wskazywała. I dodawała: – Zdarza się, że wchodzą w rolę twardzielki, wszyscy wtłaczają je w rolę “monstera”, więc one zaczynają zachowywać się tak, jak się tego od nich oczekuje. Z czasem orientują się, że udawanie siły, faktycznie im ją daje. Niewiele jest takich zabójczyń, wszystkie zostały potępione przez media i stały się sławne: Małgorzata Rozumecka, która zleciła zamordowanie dwóch dealerów Ery, Monika Osińska ps. Osa, zabójczyni 22-letniej sekretarki Jolanty Brzozowskiej, której zadano dwanaście ciosów nożem (m.in. w okolice oczu) oraz siedem ciosów nogą od stolika w głowę, czy Monika Szymańska, “mózg” bandy, która zakatowała na śmierć 19-letniego maturzystę, Tomka Jaworskiego. Także Katarzyna W. wpisywała się w ten schemat – chciała uchodzić za krwawą Lady Makbet.
We wtorek sąd aresztował na trzy miesiące Kamila N. i Zuzannę M. Prokuratura poinformowała też o leżącym w sądzie akcie oskarżenia przeciw dziewczynie w sprawie o molestowanie seksualne małoletniej poniżej lat 15 i udzielanie nieletnim marihuany – w tym jej chłopakowi Kamilowi N. Według śledczych młoda poetka razem ze swoim chłopakiem w nocy z 12 na 13 grudnia zabili jego rodziców. Zadali Jerzemu N. i Agnieszce N. kilkanaście ciosów trzema nożami, powodując rany kłute i cięte na całym ciele. Ciała pułkownika i jego żony, nauczycielki, wyglądały tak, jakby ktoś wpadł w atak szału i zadawał ciosy – w twarz, szyję, tułów, ręce i nogi – aż opadł z sił. Ofiary musiały spać, bo oficer straży granicznej był dobrze zbudowany i na pewno by się bronił. To jego zaatakowano jako pierwszego. Żonie udało się uciec, ale zabójcy dopadli ją przed domem i zawlekli z powrotem. Poderżnęli gardło. Obrażenia męża wskazują na to, że próbowano odciąć mu rękę.
3 Comments
Jeśli myślicie, że wiecie wszystko – ten tekst udowodni Wam, że jest jeszcze wiele do odkrycia.
Temat na czasie i bardzo istotny. Zapraszam do klikania i czytania
To jest ten rodzaj treści, który zmienia Twoje postrzeganie rzeczywistości.