Rok 1989 dał Polakom z jednej strony poczucie wolności i swobody ekonomicznej, z drugiej poczucie bezradności i opuszczenia. Szczególnie opuszczeni poczuli się mieszkańcy pegeerów po rozwiązaniu ich zakładów w efekcie odgórnej decyzji z 1993 roku. Nieruchomościami po pegeerach zajęła się ówczesna Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa (późniejsza Agencja Nieruchomości Rolnych).
Jak AWSRP zajęła się popegeerowskimi nieruchomościami?
Z perspektywy niemal trzech dekad można stwierdzić, że AWSRP zajmowała się głównie ziemią, natomiast niemała część budynków do dziś stoi w ruinie. Agencja dawała możliwość zarówno dzierżawy popegeerowskich areałów, jak i kupna.
Tysiące hektarów ziemi popegeerowskiej przejęli przedstawiciele dawnej komunistycznej nomenklatury. Chociaż jeszcze wtedy żaden z nich się nie spodziewał, jakie korzyści finansowe odniosą z tego tytułu po wejściu do Unii Europejskiej. Część z nich przejęła niemal za bezcen maszyny, zakładając również firmy transportowe.
Gdybyśmy przyjrzeli się sposobom zagospodarowania tych zakupionych lub wydzierżawionych ziem, to widać, jak wiele z nich się nie sprawdziło. W efekcie na Warmii i Mazurach wygrała hodowla bydła. Co ciekawe niektórzy właściciele zajęli się również hodowlą jeleniowatych. Niektórzy na mięso, inni w celach turystycznych.
Ziemią na sprzedaż AWSRP dysponowała jeszcze na początku nowego tysiąclecia. W tym okresie ceny ziemi zaczęły wyraźnie rosnąć, co ciekawe zaczęto doceniać nawet nieużytki jakby w myśl hasła „kupujcie ziemię, już jej nie produkują”.
Nie tylko popegeerowska
Również po 1989 roku zaczęto większą uwagę zwracać na działki przyjeziorne, zarówno dla celów prywatnych, jak i turystycznych. Na początku pierwszej dekady zaczął się boom na agroturystykę, a takie gospodarstwo jest dla większości gości atrakcyjniejsze, kiedy leży nad wodą i dodatkowo posiada duży ogród.
Ceny działek przyjeziornych wzrosły znacznie zwłaszcza nad Wielkimi Jeziorami Mazurskimi. Chociaż niemało jest takich, którzy szukają nad wodą zacisza.
Jak sprzedawały gminy?
Gminy do sprzedaży swoich działek podchodziły różnie – wygrały te, które nie robiły tego pochopnie, by szybko (i doraźnie) załatać dziury w budżetach, ale sporą część ziemi przeznaczyły pod inwestycje, również prywatnych inwestorów. Ponadto zapas gminnych działek pozwala na długofalowe planowanie zagospodarowania przestrzennego, bywa też inspiracją przy tworzeniu gminie konkretnego profilu ekonomicznego.
Posiadanie ziemi w zapasie opłaci się zresztą nie tylko gminom, jest bowiem to rodzaj nieruchomości, która nierzadko sama zarabia na siebie.