Tydzień temu pisaliśmy o odnalezieniu dwóch ciał – matki i córki – w mieszkaniu na łódzkim osiedlu Retkinia. Dziś już wiadomo, że za zbrodnię najprawdopodobniej odpowiedzialny jest syn i brat ofiar – 40-letni Adam D.
Jak wynikało z jego tłumaczeń, od jakiegoś czasu nie mógł się skontaktować z bliskimi. Dodatkowo zaniepokoił się, gdy w niedzielę nie przyszły do niego, mimo umówionego spotkania. Dodatkowo skontaktował się z nim pracodawca starszej z kobiet, który powiedział, że 62-latka nie pojawiła się w sklepie. 40-latek pojechał więc w poniedziałek z żoną do mieszkania matki, otworzył drzwi i zobaczył ciała. Tak przynajmniej zeznał policjantom…
Śledczy wezwali na miejsce biegłego z zakresu medycyny, który stwierdził, że zgony nastąpiły w piątek wieczorem. Ofiary zginęły od licznych ciosów, zadanych tępym narzędziem. W mieszkaniu panował rozgardiasz. Wyraźnie było widać, że ktoś dokładnie przeszukał mieszkanie. Zginęło też kilka przedmiotów, dlatego policjanci w pierwszej kolejności wzięli pod uwagę motyw rabunkowy.
Młodsza kobieta była prawniczką, zatrudnioną w jednej z łódzkich kancelarii. Śledczy brali więc pod uwagę również to, że morderstwo może mieć związek z jej pracą.
Komendant Wojewódzki Policji w Łodzi powołał specjalną grupę operacyjno-dochodzeniową, która zajęła się rozwikłaniem sprawy. Praca po kilkanaście godzin dziennie przyniosła dość zaskakujący rezultat.
Zgromadzone przez policjantów informacje rzuciły na sprawę całkiem nowe światło. 15 lipca zatrzymano Adama D. – syna i brata ofiar, który zgłosił odnalezienie zwłok. Wszystko wskazuje na to, że to on z zimną krwią, brutalnie zamordował najbliższe osoby. Po wszystkim upozorował rabunek, by odwrócić od siebie uwagę policjantów.
Co popchnęło 40-latka do tej okropnej zbrodni? Prawdopodobnie mężczyzna wpadł w poważne tarapaty finansowe. Mordując matkę liczył na pieniądze z jej polisy ubezpieczeniowej i ewentualnej sprzedaży mieszkania. Pozbywając się siostry, stał się jedynym spadkobiercą.
17 lipca mężczyzna usłyszał prokuratorskie zarzuty podwójnego morderstwa. Dzień później sąd aresztował go tymczasowo na 3 miesiące.
Adam D. przyznał się do winy. – Wskazał też miejsce ukrycia narzędzia zbrodni – toporka, którego obuchem zadawał ciosy – powiedział rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania. Mężczyzna zostanie poddany badaniom sądowo-psychiatrycznym, które mają określić, czy był poczytalny w chwili zbrodni. Grozi mu dożywocie.
Artykuł zaczerpnięty z archiwalnej wersji strony NaSygnale.pl
2 Comments
Gdyby ktoś nie wiedział, warto się zapoznać
Polecam każdemu, kto chce pogłębić swoją wiedzę i zrozumienie.