Życie Kingi Legg, choć krótkie, było niczym bajka. Nastolatka, która przyjechała z Polski do Anglii niemal z niczym, stała się podziwianą milionerką. Piękna i przedsiębiorcza Polka, określana była często przez brytyjską prasę „Kopciuszkiem”. Jej historia obfitowała w wiele dramatycznych epizodów i nie doczekała się szczęśliwego zakończenia. Zazdrość i chciwość doprowadziły do tragedii.
Miała wszystko: urodę, inteligencję, pieniądze, powodzenie. Dramat 36 -letniej Kingi Legg (panieńskie nazwisko Wolf), rozegrał się pod koniec maja 2009 roku w Bristolu, jednym z najdroższych paryskich hoteli.
Kinga zatrzymała się tu ze swoim przyjacielem, 39-letnim Ianem Griffinem. Mieli zostać w Paryżu tylko przez kilka dni, w drodze do Port Leucate. Stąd planowali rejs po Morzu Śródziemnym luksusowym jachtem motorowym, który nosił jej imię.
Dzikość w sercu luksusu
Ich relacje psuły się w tym czasie. Przyjechali do Paryża na romantyczną wycieczkę, aby ratować związek. Kinga prawdopodobnie chciała odejść od kochanka. Zaś Ian zamierzał ją przy sobie zatrzymać.
To był już ich trzeci pobyt w hotelu Bristol, który cenili za splendor, antyczne meble, żyrandole Baccarata i obrazy namalowane przez mistrzów. Czuli się w tym luksusie niczym ryby w wodzie.
Przed laty Bristol był przystanią dla Avy Gardner, Marylin Monroe czy Charlie Chaplina. Dzisiaj bywają tu Leonardo DiCaprio, Robert De Niro czy Bruce Willis. Regularnie na obiady do Bristolu przychodzi Nicolas Sarkozy z Carlą Bruni. Zaś George Clooney urządził w tym hotelu fetę dla ekipy filmu „Oceans 12”.
Kinga i Ian od soboty 23 maja hucznie imprezowali w najdroższych paryskich klubach i restauracjach. Zostawiali tam sporo pieniędzy. Wieczorem 25 maja udali się do restauracji „Złoty Trójkąt” przy Avenue Georges V. Tam czekała na nich romantyczna kolacja, którą przerwały strzały korków od szampana. Nikt nie sądził wówczas, że ta z pozoru beztroska zabawa może zostać czymkolwiek zakłócona.
Jednak świadkowie pamiętają, że w pewnym momencie doszło do awantury, którą wywołał Ian. Mężczyzna nagle wstał od stołu i wrócił do hotelu. Po pewnym czasie podążyła tam także Kinga.
Nie wiemy, co dokładnie wydarzyło się w apartamencie 503. 26 maja, późnym rankiem, w recepcji odezwał się dzwonek telefonu, to dzwoniła Kinga Legg: – Mam prośbę, aby nam teraz nie przeszkadzać – miała zakomunikować recepcjoniście. Jakby tego było mało, na klamce drzwi pokoju pojawiła się tabliczka „Do not disturb” („Nie przeszkadzać”).
Mimo to, po kilku godzinach pokojówka postanowiła zajrzeć do apartamentu. Znalazła tam w wannie mocno poturbowane zwłoki Kingi Legg i totalnie zdemolowane wnętrze.
Popularny magazyn Paris Match tak opisał zdarzenie: „W nocy z poniedziałku 25 maja na wtorek 26 maja, hotel Bristol, jeden z najlepszych luksusowych hoteli w Paryżu, stał się sceną krwawego dramatu. W apartamencie 503 znaleziono zmasakrowane, nagie ciało Kingi Legg, polskiej bizneswoman. Jej zabójcą był jej towarzysz, Ian Griffin, syn angielskiego milionera. Zniknął on z hotelu i prawdopodobnie wrócił do Anglii. Kinga Legg i Ian Griffin byli na wakacjach w Paryżu, aby się pogodzić. Wiadomo, że do soboty, 23 maja, kiedy to przyjechali do Paryża, sporo pili alkoholu. Byli ze sobą od 2006 roku. Prawdopodobnie doszło między nimi do walki, gdyż apartament – wart 1000 funtów za noc – został doszczętnie zdemolowany. Martwą Kingę znalazła w wannie pokojówka, po Griffinie nie było śladu – odjechał swoim porshe 911 na północ (….)”.
– W apartamencie połamane były krzesła i kilka innych mebli, na ziemi leżał telewizor. Nawet ciężkie zasłony były podarte. Wyglądało tak, jak po przejściu huraganu. Tam musiała trwać walka na śmierć i życie. Trudno zrozumieć, dlaczego nikt nic nie słyszał – dziwił się Henri Monoreo, śledczy z francuskiej policji – Krew była na ścianach i na dywanie. Kobieta była bita pięściami i podstawą świecznika. Miała krwawienie wewnętrzne, urazy głowy, złamane kręgi. Przed ucieczką z hotelu, popołudniem 26 maja, Ian spędził dziesięć godzin w apartamencie ze zwłokami kochanki. Zapewne rozmyślał co zrobić? Co powiedzieć w recepcji i na policji? Po zatrzymaniu Griffin powiedział psychiatrom, że nie pamięta niczego z owej nocy w apartamencie: – Rano zobaczyłem Kingę w wannie i pomyślałem, że śpi. Chciałem ją pocałować i obudzić. Podszedłem i dostrzegłem krew na jej twarzy. Zrozumiałem, że nie żyje i uciekłem.
Griffin poprosił obsługę o podstawienie jego porsche pod drzwi hotelu i odjechał. Próbował najprawdopodobniej ukryć się przed policją. Gdy jednak ruszył na północ od Paryża, to w każdym miejscu, gdzie się zatrzymał, zostawiał ślad w postaci transakcji kartą kredytową. Jego samochód został znaleziony dwa dni potem w pobliżu rezydencji ojca, milionera Bernarda Griffina, w Warrington w północno-wschodniej Anglii.
On sam został zatrzymany 2 czerwca 2009 roku. Griffin obozował na dziko w namiocie w lesie koło Warrington, kwadrans drogi od domu jego rodziców. Funkcjonariusze zatrzymali go po otrzymaniu informacji z anonimowego źródła. Wcześniej próbował wyruszyć swoją łodzią na morze, ale nie była ona do tego przystosowana. Chciał też kupić kuter rybacki. Ucieczka się jednak nie udała.
Wiadomo, że kontaktował się ze swoją byłą dziewczyną Tracy Baker. Opowiadał jej wyraźnie zdenerwowany, że Kinga raniła go paralizatorem w kształcie szminki do ust. Przesłał jej nawet telefonem swoje zdjęcie z raną na twarzy.
Coś zatem zapamiętał z wydarzeń w pokoju 503 hotelu Bristol.
Kopciuszek i książę
Kinga wyjechała do Anglii po raz pierwszy tuż po maturze. Studia skończyła w Poznaniu. Po ukończeniu kursu z międzynarodowego handlu na University of Central Lancashire, zaczęła pracować dla brytyjskiego producenta dywanów.
W 1995 roku poznała starszego od siebie Petera Legga, wyższego rangą urzędnika z Preston, za którego wyszła za mąż.
Przed katowickim sądem zeznają w czwartek kolejni świadkowie…
To małżeństwo jednak nie przetrwało długo. Rozwód wzięli w 2003 roku, a trzy lata później Kinga wyszła za starszego od siebie o 28 lat, 64-letniego Erica Kilby’ego. Pozostała jednak przy nazwisku pierwszego męża.
„Jak na ślub milionerki i bywalczyni salonów, ten był zaskakująco skromny. Zaproszono najbliższych przyjaciół i członków rodziny. Uroczystość odbyła się w drewnianym kościółku w Polsce” – relacjonował „Daily Mail”.
Kilby poznał Kingę w 2002 roku. Wówczas oboje pracowali dla milionera Trevora Hemmingsa. Ona była zatrudniona w dziale marketingu, on pełnił funkcję dyrektora finansowego.
W 2003 roku Eric rozwiódł się z żoną, z którą był związany od 13 lat i miał dwóch synów. Zamieszkał z Kingą w apartamencie w Wilmslow.
Znajomi pary opowiadali, że Kinga i Eric byli jakby dla siebie stworzeni. Byli niczym Kopciuszek i książę. Oboje kochali najlepsze rzeczy, uwielbiali metki od słynnych producentów i szybkie samochody, chodzili do najlepszych restauracji.
– Eric dawał jej wszystko, czego chciała – twierdzą znajomi pary.
Jednak mniej więcej rok po ślubie Kinga Legg zostawiła męża dla młodszego mężczyzny, brytyjskiego biznesmena i playboya Iana Griffina.
Wszyscy byli w szoku, gdy w życiu Kingi pojawił się Ian Griffin. Eric był zaślepiony miłością do niej i zdruzgotany, kiedy opuściła go dla Griffina.
– Dla Erica, było to niczym grom z jasnego nieba – komentują znajomi.
Jednak kobieta cały czas prawnie była żoną Erica Kilby’ego. To właśnie do Kilby’ego zwróciła się francuska policja z prośbą o identyfikację zwłok Kingi. Opowiadał później znajomym, że było to najgorsze doświadczenie w jego życiu. Kilby był wstrząśnięty śmiercią żony.
Królowa pomidorów
Kinga Legg doszła do bogactwa dzięki firmie Vegex, zajmującej się importem pomidorów. Podobno przekonała Kilby’ego, aby zainwestował w to przedsięwzięcie 1,5 mln funtów. Początków jej sukcesów w biznesie trzeba jednak szukać w czasach, gdy nawiązała kontakt z rodziną Presonsów, zajmującą się produkcją i dostawą pomidorów. Wpadła wówczas na pomysł założenia własnej firmy. W następstwie tego, na kilkudziesięciu hektarach, w Szulcu na Wielkopolsce powstały gigantyczne magazyny, sortownie i szklarnie. Zaś Kinga Legg rozwijała konsekwentnie biznes. Eksportowała głównie polskie warzywa na zachód Europy. Jednak głównym rynkiem zbytu była Wielka Brytania. Jej firma dostarczała tam pomidory m.in. do Tesco i McDonald’s.
Sukces firmy polegał także na tym, że Brytyjczycy mają bardzo specyficzne wymagania. Chcą kupować małe pomidory. Takie, jakie w Polsce są uważane za drugiej klasy, w Wielkiej Brytanii są najbardziej poszukiwane. Kinga potrafiła wykorzystać to zapotrzebowanie. Zarabiali na tym także inni Polacy.
„Znaczenie uprawy pomidorów dla rozwoju gospodarki regionalnej wokół Opatówka jest ogromne. Kinga wpadła na pomysł wyznaczenia jednej soboty corocznie, jako 'Dnia Pomidorów’. Obchodzono go na otwartym powietrzu, były koncerty, prezentacje upraw i parada dzieci przebranych za „pomidory” (…) Vegex jest jednym z największych pracodawców w okolicy, a rodzina Kingi jest bardzo wpływowa (…)” – relacjonował z Polski „The Mail on Sunday”.
Przyjaciele mówili o niej, że jest mądra, zdeterminowana i ambitna. Według znajomych była nie tylko ładna, ale bardzo przedsiębiorcza, uczciwa i przebojowa. Twardą ręką trzymała firmę, w której pracowało 200 osób.
Obecnie firmę prowadzi brat Kingi Legg.
Burzliwy związek
Gdy w 2006 roku Kinga spotkała Iana Griffina, nie mogła przypuszczać, że jest to jej przyszły morderca. Być może, gdyby posłuchała innych, to uniknęłaby tragedii.
Jej nowy przyjaciel miał opinię lekkoducha i niezbyt rozgarniętego biznesmena.
Kolekcjonował drogie szybkie samochody i dziewczęta. Jedne i drugie szybko psuł i szukał kolejnych. Kupił między innymi pomarańczowe lamborghini Erica Claptona, zaś luksusowym mercedesem wjechał prosto do basenu. Ian Griffin uważany był za bezrobotnego milionera. Nazywał siebie często „Bond Griffin”, co było ukłonem wobec zamiłowania do luksusowych gadżetów.
Jednak przylgnęła do niego głównie etykieta biznesmena nieudacznika, specjalizującego się w upadłościach kolejnych firm. Przeskakiwał z jednego projektu do drugiego. Stał kolejno na czele dwudziestu firm, które w krótkim czasie upadały. A rachunki, za jego nieudane przedsięwzięcia, zwykle regulował tata. Na dobrą sprawę był na utrzymaniu bogatego ojca i potem Kingi.
Jego przyjaciele mówią, że to typ, który „robi pieniądze od zera, następnie je traci i znów robi”. Próbował szczęścia między innymi w handlu telefonami komórkowymi oraz tworząc sieć solariów w Hiszpanii. Jednak po kilku miesiącach został aresztowany w Maladze, za uchylanie się od płacenia podatków. Po tym doświadczeniu, wrócił w rodzinne strony i otworzył sklep z gadżetami (lalki voodoo, poduszkowce itp.). Właśnie na lalkach voodoo Griffin zarobił spore pieniądze. Wyprodukował na amerykański rynek lalki przypominające Osamę Bin Ladena, w tydzień po zamachach z 11 września. Każdy wtedy chciał wbić szpilkę słynnemu przywódcy Al -Kaidy i strumień kasy płynął do Griffina.
Planował też zainwestować w kluby nocne w Londynie, gdzie występowałyby gwiazdy. Na ostatnie – przed aresztowaniem – urodziny zaprosił brytyjską aktorkę Annę Friel, znaną m.in. z serialu „Brookside”.
Zabił, bo zbankrutował
Kinga ponoć bardzo się zmieniła, gdy Ian pojawił się w jej życiu. Ian opowiadał wówczas wokół, że ma 46 milionów funtów i niektórzy byli zdania, że Kindze Legg chodzi o te pieniądze. Jednak w tym czasie interesy szły mu wyjątkowo kiepsko. Zarobił i stracił miliony, prowadząc sieć solariów.
Dlatego jego problemy finansowe są brane pod uwagę, jako jeden z głównych motywów śmierci Polki, która prawdopodobnie chciała zakończyć ten związek. O czym zapewne zakomunikowała mu w Paryżu.
Milioner-bankrut, był przyzwyczajony do życia na wysokiej stopie, drogich samochodów, jachtów i hoteli, brylowania na przyjęciach. To bożyszcze kobiet, nagle zostało bez grosza przy duszy. I nagle, jakby na zawołanie, pojawiła się w jego życiu bogata Polka, która miała miliony.
Mężczyzna lubił szpan i blichtr. Wraz z Kingą prowadzili wystawny styl życia, pływając na wakacyjne rejsy jachtem i urządzając przyjęcia z szampanem. Mieszkali w domu w Anglii, za którego wynajęcie Kinga płaciła 20 tysięcy funtów (ponad 90 tys. zł ) tygodniowo! – Mieliśmy wrażenie, że wszystkie pieniądze, jakimi szastał Ian, są jej – ujawniają jego znajomi.
To burzliwy związek. Obydwoje mieli ponoć skłonności do popadania w stany lękowe i napady depresji.
– Do tego dochodził alkohol, nie potrafili obejść się bez środków antydepresyjnych i pigułek nasennych. Kłótnie często przeradzały się w rękoczyny – wspomina znajoma tej pary – On nie był jej wierny. A ona go w obsesyjny sposób kontrolowała. Zamontowała sprzęt śledzący w jego porsche 911. W ten sposób mogła sprawdzać, gdzie przebywa. Nawet, gdy sama podróżowała służbowo do rodzinnej Polski.
W październiku 2008 roku, po kolejnej awanturze w ich domu, interweniowała policja. Przyjaciele Iana Griffina poinformowali także policję, iż Kinga Legg kazała zainstalować urządzenie śledzące w samochodzie partnera. Griffin odkrył jednak urządzenie, a następnie zlecił przeszukanie ich posiadlości w Oxshott w Surrey. Specjaliści odkryli tam mnóstwo urządzeń podsłuchowych.
Ten związek nie miał przyszłości. Kinga to zrozumiała, jednak Ian nie mógł się pogodzić z tym, że straci dopływ gotówki.
Zło zwyciężyło
Podczas pogrzebu Kingi Legg, na cmentarzu parafialnym w Tłokini Kościelnej żegnał ją ponad tysięczny tłum znajomych i całkiem obcych ludzi.
– Pięknie się rozpoczęła droga Kingi. Niestety, gdy wydawało się, że wreszcie osiągnęła spokój, to przyszło zło i zwyciężyło. Pocieszmy się, że duszy nikt nie unicestwi. Śmierć trwa krótko. Później jest zwycięstwo – mówił ksiądz proboszcz Jacek Paczkowski.
W tym czasie Ian Griffin przebywał w areszcie, oczekując na decyzję w sprawie jego ekstradycji do Francji. Sprawa się przeciągała, a on kilkakrotnie próbował popełnić samobójstwo. W końcu Francuzi zadecydowali o powołaniu własnych biegłych. Ci jednoznacznie stwierdzili, że mężczyzna nie jest chory. W oparciu o tę opinię, brytyjska sędzia postanowiła, że Brytyjczyk powinien być natychmiast wydany stronie francuskiej. Decyzję motywowano też obawami, że oskarżony podejmie kolejną próbę samobójczą. Ian Griffin został przewieziony do Francji w maju 2011 roku. Uwięziono go w Fresnes, na wyspecjalizowanym oddziale.
Franciszek Triboulet, jego francuski adwokat określił swojego klienta jako „zdewastowanego, bardzo osłabionego psychicznie”. – On jeszcze nie jest w stanie przypomnieć sobie dokładnie tego, co miało miejsce w hotelu Bristol. Cały czas poddawany jest leczeniu, co ma na celu poprawienie jego pamięci. Mój klient jest często przedstawiany, jako karykatura biznesmena, jako beztroski playboy. A ja spotkałem przedsiębiorczego człowieka, który mieszkał z ukochaną kobietą i przeżywał silną depresję – mówił.
Zapewne ta linia obrony sprawia, że Ian Griffin do dnia dzisiejszego nie został skazany przez francuski sąd.
– Ian Griffin to zły człowiek, brutalny, który lubi alkohol i pieniądze, i posunął się do zbrodni – ocenili go bliscy Kingi.
2 Comments
Zaskakujące, ile można się nauczyć, czytając tak dobrze napisane treści.
Czytanie tego artykułu to jak odkrywanie nowego wymiaru tematu.