Z ostatniej chwili

Frątczak odbudował Przedpełskiego. Menedżer zastosował metodę kija i marchewki

WP SportoweFakty / Grzegorz Jarosz / Na zdjęciu: Paweł Przedpełski WP SportoweFakty / Grzegorz Jarosz / Na zdjęciu: Paweł Przedpełski

Grzegorz Walasek jest już w Stali Gorzów, ale nawet nie wie, jak bardzo pomógł zawodnikowi Get Well Pawłowi Przedpełskiemu. To właśnie Walasek był kijem i marchewką w rękach menedżera Aniołów Jacka Frątczaka.

Przed sezonem wielu kibiców straciło wiarę w Pawła Przedpełskiego. Słaba forma zawodnika w sparingach powodowała, że wątpiono w to, iż może on być ważnym ogniwem Get Well Toruń. Jednak menedżer Aniołów Jacek Frątczak nie tylko nie stracił wiary, ale i, w krótkim czasie, znalazł sposób na to, by postawić Pawła na nogi.

Frątczak odbudował Przedpełskiego z pomocą Grzegorza Walaska. To, co zrobił, można śmiało nazwać zastosowaniem metody kija i marchewki. Podpisanie kontraktu z Walaskiem na kilka dni przed inauguracją było bowiem nie tylko sposobem na zapełnienie luki po Chrisie Holderze (wówczas jeszcze nie miał wizy), ale i straszakiem na wychowanka klubu.Paweł dostał sygnał, że jeśli dalej będzie jeździł poniżej możliwości, to Get Well już ma kim go zastąpić.

Tak się złożyło, że gdy tylko Walasek został pełnoprawnym zawodnikiem kadry, to nagle Przedpełski zaczął dobrze jeździć.

Na inaugurację w Gorzowie wielkiego szału może nie było, ale 5 punktów z bonusem, w dodatku z kiepskim numerem 10 na plecach, to było ewidentne przebudzenie.Jeszcze lepiej podziałało na Pawła odejście Walaska do Cash Broker Stali Gorzów.

Gdy Holder uporał się z problemami, Get Well dał Walaskowi wolną rękę.

Po cichu w klubie mówią, że gdy ta informacja poszła w świat, to u Przedpełskiego zniknęła ostatnia blokada. Efekt? 10 punktów w meczu ze Betard Spartą Wrocław (47:43). Polak pojechał lepiej od kreowanych na liderów Jasona Doyle’a i Nielsa Kristiana Iversena.- Wydaje się, że za wcześnie na to, by mówić o odblokowaniu, czy odbudowaniu Pawła – mówi nam Frątczak.

– Mogę natomiast zapewnić, że nigdy nie straciłem wiary w tego zawodnika, a pierwsze mecze tego sezonu pokazują, że warto na niego stawiać.

Zaufałem Przedpełskiemu, gdy przychodziłem do drużyny w końcówce sezonu 2017 i to się opłaciło. Teraz idziemy tym samym szlakiem – kończy Frątczak, śmiejąc się z tego, że metamorfozę Przedpełskiego kwitujemy twierdzeniem, iż wystarczyło, by klub postraszył Pawła Walaskiem, a potem zabrał kij i zastąpił go marchewką.

Artykuł zaczerpnięty ze strony https://sportowefakty.wp.pl/

2 Comments