Dwa lata i dwa miesiące – tyle w więzieniu spędzi 22-letni oszust matrymonialny Konrad K. Mężczyzna oszukał łącznie siedem kobiet, które pożyczyły mu ponad 243 tys. zł, na rzekomą operację ojca. Jakby tego było mało, mimo że był żonaty, z jedną z nich się zaręczył!
O taki wyrok wniósł przed sądem sam oskarżony i jego obrońca w ramach dobrowolnego poddania się karze – czyli bez procesu, po przyznaniu się do winy. Wniosek poparł prokurator Marcin Gogacz. Przeciwko były trzy obecne w sądzie kobiety oszukane przez Konrada K. Jak mówiły, proponowana kara jest za niska, a ponadto zasądzone im pieniądze nie wystarczą na pokrycie bankowych odsetek od kredytów, które wzięły, chcąc pomóc swemu „chłopakowi”. Pokrzywdzone kobiety zapowiadają apelację.
Konrad K. poznawał starsze od siebie o kilka lat kobiety przez popularny portal randkowy. Podawał prawdziwe dane, ale pisał, że ma 29 lat i – jak twierdziły w sądzie kobiety – na tyle wyglądał oraz potrafił się tak zachowywać. „Uwodziciel” umawiał się z nimi, a następnie prosił o pożyczkę. Mówił, że potrzebuje pieniędzy na operację ratującą życie choremu ojcu. Zabieg miał odbyć się w Austrii. Gdy dostawał pieniądze, zapewniał, że je odda. Później para rozstawała się, a Konrad K. poznawał przez internet nową sympatię.
Najwięcej pieniędzy mężczyzna wyłudził od dwudziestokilkuletniej agentki mieszkaniowej – było to 93 tys. zł, które kobieta pożyczyła z banku. – Podpisałam z nim umowę, w której zobowiązał się, że będzie spłacał ten kredyt, ale oddał mi jedynie 700 zł – powiedziała mediom ofiara.
Jak się okazało, w tym samym czasie, gdy Konrad K. wyłudził pieniądze od agentki mieszkaniowej, spotykał się też z inną dziewczyną, z którą nawet się zaręczył. Od niej wyciągnął ponad 31 tys. zł. – Jestem taką osobą, że jak ktoś potrzebuje pomocy, to pomagam. Tym bardziej, że chodziło o mojego narzeczonego – mówiła dziennikarzom kobieta.
W listopadzie zeszłego roku sprawą zajęła się policja i Konrad K. został zatrzymany. Okazało się wtedy, że 21-latek jest żonaty i ma dziecko (choć nie mieszkał z rodziną) oraz 27 prawomocnych wyroków w zawieszeniu za drobne kradzieże i wyłudzenia. 30 listopada 2010 r. sąd aresztował nieuczciwego amanta. Od tego czasu przebywa on za kratami.
Ponadto okazało się, że zatrzymany mieszkał z kolejną kobietą, która w pełni akceptowała to, że jej mężczyzna wyłudza pieniądze od swych internetowych „sympatii”. Uzyskane kwoty przeznaczał głównie na spłatę wcześniejszych długów i komornicze windykacje.
Prokuratura zarzuciła mu oszukanie siedmiu kobiet, od których łącznie pobrał pożyczki na kwotę ponad 243 tys. zł. Oprócz tego zarzucono mu zniszczenie drzwi w mieszkaniu, w którym przebywał z którąś ze swych dziewczyn oraz przywłaszczenie laptopa jednej z nich. – Laptopa wziąłem, bo był mi potrzebny – powiedział w jednym z wyjaśnień przed prokuratorem. I w śledztwie, i przed sądem zapewniał, że chce oddać pożyczone pieniądze. – Oddawałem tyle, ile mogłem – dodawał.
Sędzia Leszek Hudała zaakceptował wspólny wniosek oskarżonego i prokuratora o dobrowolne poddanie się karze i wymierzył Konradowi K. 2 lata i 2 miesiące pozbawienia wolności oraz nakazał wyrównanie szkody. – Dziwię się trochę oskarżycielkom, że domagały się kary więzienia bez zawieszenia. W ten sposób tracicie możliwość uzyskania od niego jakichkolwiek pieniędzy. A mając prawomocny wyrok, uzyskujecie tytuł wykonawczy do zaspokojenia swoich roszczeń. Jeśli chciałybyście panie uzyskać jeszcze więcej – możecie składać pozew cywilny – powiedział, uzasadniając wyrok.
Kobiety po wysłuchaniu orzeczenia nie kryły niezadowolenia. – Ja się już pogodziłam z tym, że nie odzyskam od Konrada żadnych pieniędzy, dlatego chciałam, żeby został przykładnie ukarany. Zaraz minie połowa jego kary i będzie mógł się starać o wyjście za dobre sprawowanie. I znowu zacznie oszukiwać – mówiła jedna z kobiet, która chce w tej sprawie składać apelację.
Artykuł pochodzi z archiwalnej wersji strony NaSygnale.pl