Bije rekordy świata i Europy w sprincie. Rzuca dyskiem, pcha kulą, generalnie – żyje sportem. Stanisław Kowalski ze Świdnicy to niezwykła postać, może najstarszy, czynny lekkoatleta globu.
– Nie wolno siedzieć w domu, bo tam ludzie umierają – mówił w kwietniu 2015 roku Stanisław Kowalski podczas uroczystości, na której odebrał Złoty Krzyż Zasługi za popularyzację sportu i zdrowego trybu życia. Odznaczenie wręczył mu wojewoda dolnośląski Tomasz Smolarz.Nagroda trafiła do niego nieprzypadkowo. Kowalski rok wcześniej pobił rekord Europy w biegu na sto metrów weteranów lekkoatletycznych. Pokonał ten dystans w czasie 32,79 s.
– We Wrocławiu odbywały się zawody dla dzieci i młodzieży w ramach olimpiady lekkoatletycznej. Tam zorganizowałem bieg dla pana Stanisława, bo prezesowałem Dolnośląskiemu Związkowi Lekkiej Atletyki. Jego widok na mecie wywołał ogromny aplauz na stadionie – stwierdził Zygmunt Worsa, wicestarosta świdnicki i prezes DZLA. Kowalski nie wyobraża sobie życia bez ruchu. Codziennie pieszo pokonuje kilka kilometrów, żeby odwiedzić żonę na cmentarzu. Miłość jego życia opuściła go ponad 10 lat temu.
– Jak idę na cmentarz, to są tam ustawione słupy elektryczne.
Liczę je i biegnę od słupa do słupa. Patrzę wtedy na zegarek i ile mi czasu to zajęło – opowiadał w programie „Zwarcie” na antenie TVP Sport. Geny długowiecznościKowalski urodził się 14 kwietnia 1910 roku w powiecie Końskie. Przeżył dwie wojny. W jego życiu zdarzały się okresy, gdy musiał ukrywać się przed Niemcami, często brakowało mu jedzenia.
W tamtym okresie nawet nie myślał o zawodowym uprawianiu sportu. A później nadszedł okres ciężkiej pracy fizycznej na roli. Być może to właśnie w tamtym okresie wykuł w sobie nadludzką kondycję. – Nigdy nie paliłem papierosów, ale czasami zdarzało się wypić 50 gram – żartował w TVP Sport.
Artykuł zaczerpnięty ze strony https://sportowefakty.wp.pl/
Inspiracja artykułami z bloga o zdrowiu i urodzie