Dziś mija 40 lat od premiery filmu Feliksa Falka – Wodzirej. Choć opowieść o bezwzględnym karierowiczu Lutku Danielaku miała przede wszystkim komentować PRL, to historia wciąż ma swój uniwersalny wymiar.
Film Falka z 1977 roku pokazuje, jak działanie człowieka uzależnione jest od jego sytuacji społecznej i jak daleko może się on posunąć, kiedy za wszelką cenę pragnie sukcesu i poklasku.
Jeden z najbogatszych okresów polskiej kinematografii przypada na dwie ostatnie dekady PRL. To właśnie wtedy takie obrazy, jak „Barwy ochronne” Krzysztofa Zanussiego, „Amator” Krzysztofa Kieślowskiego, „Kobieta samotna” Agnieszki Holland czy właśnie „Wodzirej” Feliksa Falka skłoniły polskich twórców i widzów do refleksji na temat etyki i kondycji stosunków międzyludzkich.
Nurt ten, nazywany „kinem moralnego niepokoju”, kiedyś niechętnie tolerowany przez władzę, dziś cieszy się wielkim uznaniem, bo – jak się okazało – porusza tematy wciąż aktualne.
„Moralny niepokój jest tkanką podstawową dla kina w ogóle, bo niepokój to konflikt, to walka interesów. Z kolei moralność to walka dobra i zła, czyli takie podstawowe składniki każdego filmu. Żaden film nie może się bez tego obyć. Natomiast konotacje tego sformułowania w Polsce wtedy pod koniec lat siedemdziesiątych były obrazoburcze dla władzy, bo władza wtedy bała się wszystkich szlachetnych słów. Moralność to było coś takiego, co bez przymiotnika socjalistyczna nie funkcjonowało w ogóle. Groźne było odwoływanie się do dekalogu, do jakichś zasad, wartości niesystemowych, nie wspartych autorytetem partii komunistycznej. A niepokój też był bardzo podejrzany, bo […] niepokoje wybuchały na uniwersytetach, czy w stoczni, to zawsze kończyło się na jednym – kompromitacji władzy” – mówił reżyser Janusz Kijowski w programie telewizyjnym „Archiwum polskich wydarzeń kulturalnych: 1977” (cytat za: Tadeusz Lubelski, „Historia kina polskiego”).
Polska lat 70. Lutek Danielak jest pracownikiem wojewódzkiego oddziału „Estrady”. Jako wodzirej-konferansjer prowadzi imprezy dla dzieci i rencistów. Kiedy dowiaduje się, że z okazji otwarcia hotelu „Lux” ma odbyć się wielki bal, postanawia walczyć o jego prowadzenie. Impreza ta może być bowiem przełomowa w jego karierze.
Atutem Danielaka, na tle starszych i bardziej doświadczonych kolegów, jest wiek, zwłaszcza że pomoc obiecuje stawiający na młodych dyrektor domu kultury. Jednak Lutek na wszelki wypadek postanawia pozbyć się konkurencji. Cel uświęca środki: seks w zamian za kompromitujące kolegę informacje, stręczenie własnej dziewczyny, zdrada przyjaciela. I cel zostaje osiągnięty, ale za cenę tak wysoką, że prowokującą pytanie, czy było warto ją zapłacić.
Wielką kreację stworzył Jerzy Stuhr, któremu udało się sprawić, że postać bezwzględnego karierowicza Lutka Danielaka mimo wszystko budziła sympatię widzów.
„Typ Danielaka cieszył się niemal powszechną akceptacją, ponieważ był również jednym z nas. To system, mechanizm społeczny, który sprzyjał rozwojowi jego cech, był zły, a ludzie byli niewinni. Tak się pocieszaliśmy, tak się pocieszamy i usprawiedliwiamy do dziś” – mówił o swoim bohaterze Feliks Falk.
W budowaniu postaci Lutka Danielaka, prowincjonalnego (cenzura nie zgodziła się na ulokowanie akcji w Warszawie) konferansjera, dla którego cel – prowadzenie prestiżowego balu – uświęca wszystkie środki, przydatne okazało się doświadczenie aktora z czasów studenckich, gdy dorabiał nocami w podrzędnych krakowskich knajpkach obok fakira i tancerki topless…
Pomogła też obserwacja dawnych kolegów, którzy zaczęli robić partyjne kariery, jednak kluczowa okazała się rada Andrzeja Wajdy, by grał Lutka w biegu: „Gdyby ten chłopak nie gnał na oślep, to by chodził i czasem mógłby się zatrzymać, a gdyby się zatrzymał, by pomyślał i może wielu rzeczy by nie zrobił, mógłby być innym, lepszym człowiekiem”.
Lutka widzowie polubili, a sam Jerzy Stuhr zasypywany był ofertami pracy (nawet z Chicago) w charakterze… wodzireja na różnych imprezach.
„Wodzirej” to była w tamtym czasie największa rola Jerzego Stuhra i do dzisiaj jedna z najwybitniejszych kreacji w jego karierze.
„Trochę ekshibicjonistycznej odwagi, podjęcie decyzji ujawnienia małości, dziecinnej słabostki na rzecz konstrukcji postaci. Taki był ten mój wodzirej – wydarty często ze wstydem z siebie samego i nagle przez to autentyczny. To było chyba największe, zdumiewające również dla mnie odkrycie i nowa jakość mego bohatera” – mówił o pracy nad rolą aktor.
Dążenie do raz obranego celu i sukcesu w zawodzie, kierowanie się zasadą celu uświęcającego środki to cechy, które najlepiej oddają naturę i charakter bohatera filmu. Pod osnową miłego, wiecznie uśmiechniętego wodzireja, podrywającego ludzi do zabawy, kryje się człowiek pełen kompleksów i słabości, typowy przedstawiciel systemu opartego na kumoterstwie i moralnym zepsuciu.
„Tak naprawdę Lutek Danielak z pełną świadomością był człowiekiem złym, działał w imię kariery, walczył o swoją pozycję” – mówił Feliks Falk w rozmowie z Przemysławem Szubartowiczem z „Przeglądu” (8/2006).
„Wodzirej” opowiada o stopniowym upadku człowieka, o tym, jak umiera godność, nie tylko w przypadku poszczególnych jednostek, ale i całego zdegenerowanego ustroju.
„Ludzie znajdowali (…) w kinie moralnego niepokoju nie tylko otuchę, lecz także satysfakcję, że ktoś w ich imieniu próbuje mówić prawdę. Ale to były inne czasy” – wspominał reżyser po latach („Przegląd” 8/2006).
W 1986 roku Feliks Falk nakręcił kontynuację „Wodzireja”. Film „Bohater roku” opowiadał o tym, co stało się z Lutkiem Danielakiem na początku lat 80. XX wieku. „Wodzirej” znalazł się „za burtą” branży rozrywkowej. Pracował w telewizji, ale zamieszany w czyjąś tragedię, stracił posadę. Danielak zajął się więc handlem wyrobami skórzanymi, produkowanymi przez brata. Nigdy jednak nie zapomniał o swoich aspiracjach i wkrótce znalazł sposób, aby ponownie dostać na salony i okładki gazet. Bohater Falka znowu uwikłał się w układy, które go niszczą…
Film „Bohater roku” nie miał jednak już takiej „siły rażenia”, jak „Wodzirej”. Bo „Wodzirej”, według historyka filmu Tadeusza Lubelskiego, należał do grupy dzieł kinowych, których celem było „przedstawienie najbardziej niepokojącego skutku wynaturzeń systemu: ludzi znieprawionych, odrzucających wartości”. (Tadeusz Lubelski, Historia kina polskiego).
Publikacja zaczerpnięta z: Interia
Zdjęcie: Foto: Onet„Wodzirej” – kadr z filmu
Ten link zdecydowanie powinien być przez Was otwarty. Jest bardzo ciekawy