Zasiedli do stołu, pomodlili się i… omówili plan mordu!
Niedługo potem cała wieś została postawiona na równe nogi. – Pożar! Pali się! Pomocy! – krzyczała wniebogłosy kuzynka rodziny Lipów, która jako pierwsza zobaczyła płomienie. Mimo że większość mieszkańców pobiegła z pomocą, spłonęła większa część gospodarstwa. Nikogo nie udało się uratować z pożaru – w takim przeświadczeniu byli ci, którzy dzielnie walczyli z żywiołem. Wśród gaszących znalazł się i Adam Zakrzewski, który dla niepoznaki, ale też upewnienia się, że wszyscy są martwi, przybiegł i z zapałem nosił wiadra z wodą ze studni. Kilka dni później podczas pogrzebu równie ochoczo niósł jedną z trumien! Gdy zgliszcza jeszcze się tliły, strażacy zaczęli […]
Czytaj więcej...